Menu główne

Łatwy Zacier Kukurydziany

Zaczęty przez Juliusz Cezar, Sie 01, 2024, 01:31 PM

Poprzedni wątek - Następny wątek

Ratashnu

Zamiast pieczonego dębu mocno, na węgiel opalone/spalone szczapki dębowe. Nie puszczaj kolejny raz, czas pomoże ;)

UpadłyAnioł

Dzięki za rady. Zgodnie z sugestiami rozrobiłem "kukurydzę" do 45%. Wyszło ponad 1,5 litra, więc rozłałem do dwóch połówek i jednej siedemsetki.
Do jednej dodałem biały dąb amerykański mocno opiekany cztery szczapki, do drugiej kolejne cztery tym razem palone prawie na węgiel nad gazem, a trzecią zostawiłem czystą.

Ikalgo

Tego dęba to trochę jak na lekarstwo, ale zobaczymy co z tego wyjdzie. Czas powinien zrobić swoje.

Kopacz

To ile radziłbyś dodać? Mam całą torebkę więc dosypać i dopalić to żaden problem.

Juliusz Cezar

Na początek drugie tyle ile ich jest. Jak po miesiącu będzie mało, to będziesz mógł dodać lub zostawić na dłużej do moczenia.

jajek

Cześć. Ja bym nie dodawał więcej. Kiedyś wrzuciłem 2 razy tyle co Ty i nie dało się pić. Fakt - trzymałem 2 lata :) . Z dębem trzeba uważać. Łatwo "przedębić". Trzeba trzymać krótko (dużą ilość) lub długo, ale trochę więcej. Najlepiej co jakiś czas próbować aby w porę go wyciągnąć (bez względu na ilość szczapek).
Pozdrawiam.

Kilua

Jeśli chcemy uzyskać "efekt beczki", to niestety trzeba potrzymać długo niewielką ilość.

Ratashnu

Na butelkę daj szczapkę takiej długości i szerokości aby zmieściła się do butelki. Dlatego najlepiej starzeć w większym naczyniu. Ja np do ok 4l słoja pełnego oczywiście dałem 2 szczapki o wym ok 0.5x3x20. Opalone na węgiel. Trzymałem ok 1 miesiąca. Do tego ok 3cm wanilii i na koniec syrop klonowy. Poniżej wynik starzenia.

Guru

Tak z ciekawości, w jakich jednostkach? Jeśli w cm to są to SZCZAPY, a nie szczapki ;) Moje są maleńkie i mają średnio 1x1x0.1 cm. Uśredniłem wszystkie porady i dodałem jeszcze po dwie do każdej butelki. A jak się przedębi, to mam jeszcze czystą "kukurydzę" do rozrobienia.
Co ciekawe dąb oryginalnie opiekany zaczął barwić już trunek, a ten palony nad gazem nie zabarwił go ani trochę.

KillerPolak

Dąb palony słabiej barwi trunek i zajmuje mu to nieco więcej czasu. Za to efekty są całkowicie inne niż na pieczonym dębie. Część bourbona zrobiłem tylko na własnoręcznie opalanym, uprzednio naturalnym, dębie i też smakuje ciekawie. Ma więcej nut palonych i dymnych, jest ostrzejszy i wytrawniejszy, co nie znaczy, że gorszy. Jedyną wadą użycia samego dębu opalanego jest konieczność dłuższego leżakowania po dębieniu.

Tyr

Oczywiście cm, zapomniałem napisać. Tak jak napisał , pieczony dąb i spalony dają odmienne wyniki, wg mnie spalony lepsze. Ale najlepiej przekonać się samemu.
Trener
Taką ilość daję tylko do wujka. Do śliweczki, 5l damy dodałem tylko jedną cieniutką szczapkę. Zobaczymy.
Wg mnie za mało dodałeś, dużo za mało. Nie przedębisz tego na pewno. Dodając taką ilość kierowałem się tym, że burbon leżakowany jest w wypalanych mocno beczkach. Przy następnym wujku dodam połowę tego ale na dłuższy czas. Zapomniałem napisać, że część tych szczapek moczyła się już wcześniej w innym nastawie.

PolicjantzPłocka

Cześć. Moczone w innym nastawie..... oddały już co miały oddać. Robiłem takie próby. Raz i więcej nie. Zdecydowanie polecam moczenie szczap w czerwonym winie przez kilka miesięcy i dopiero dodanie ich do psotki.
Pozdrawiam.

Skrzat

A jakie te szczapy moczyłeś w winie? Palone, pieczone czy może surowe?

Haker

Kusi mnie, aby szczapy wymoczyć w winie z dzikiej róży. Bardzo specyficzne wino, może być ciekawie.

JackLantern

Robiłem kukurydzę w zeszłym roku. Pierwszy raz - świetna, drugi - całkiem dobra, Potem ilośc pogonów tak mi sie powiększała, że urobek nie nadawał się do niczego nawet po dwukrotnym puszczeniu przez półtorametrowy deflegmator i cięciu frakcji. Niedawno znalazłem chwilę, żeby wrócić do 4-go i 5-go urobku i puścić go przez kolumnę pod pełnym refluksem. Ku mojemu zaskoczeniu, Otrzymałem 96,5%, ale nadal delikatnie "lecące" kukurydzą i pozostawiające w ustach (po rozmajeniu wodą) bardzo delikatny, słodkawy posmak kukurydzy. Wygląda na to, że udało się zrobic czyściochę kukurydzianą. W kategorii czystych oczywiście na łeb bijącą jakikolwiek znany mi wyrób tej klasy.
Nastepnym razem bym nie dziadował, tylko zrobił z kukurydzy wino, tak jakbym je robił z żyta, czy ryżu i to bym puścił na rurki. Myślę, że mi by coś takiego o wiele bardziej do gustu przypadło niż zafuzlowana berbelucha po 5-tej turze...

Tags: