Będziesz trzymał dłużej zalane przyprawy? Bo raczej nie oddadzą całego aromatu jeśli będziesz postępował czasowo tak jak w przepisie.

Edit: ją swoją po dwóch dniach zlewam znad osadu, oczywiście musiałem spróbować. Jest coraz lepiej. Przelewam do butelek i niech odpoczywa

Co to za gałęzie w tym słoiku?

Trzymanie dłużej raczej oddala nas od oryginalnego smaku.
Pojawia się gorycz.

Świeży rozmaryn, plus wszystkie dodatki podpieczone na patelni dla wydobycia aromatu.

To jest żenujące, jak w przedszkolu, szkoda, że nie masz oporów korzystać ze zmarnowanej energii, czasu i pieniędzy innych użytkowników forum.

I jak wyniki, koledzy?

Moja jest ok, nie wyczuwam nic gorzkiego. Jest nieco pieprzna, coś czuję że moja waga kuchenne niezbyt nadaje się do ważenia takich małych porcji i zwyczajnie poszło za dużo pieprzu  muszę kupić taką wagę cocmi zważy dokładnie i zrobię kolejną porcję.

Dzisiaj nastawiam kolejną partię i mam takie techniczne pytanie. Spirytus którym zalewamy antż ma mieć 70% czy 96%?    i co myślicie o dodaniu do przepisu ociupinki syropu klonowego?

Raczej nie ma sensu tłumaczyć. Gość podał składniki, ale ilość każdy ma sobie dobrać sam w zależności od gustu. Na tej zasadzie można by dowolnie dodawać lub ujmować ingrediencje, a tym samym stworzyć zupełnie inne przepisy. Coś jak pizza "własna kompozycja".

Co do dodania syropu klonowego to myślę, że sprawdziłby się idealnie. Ilość trzeba by złapać, ja bym zaczął od 1-1,5 łyżki stołowej na 1l płynu.

No spróbuję dodać syropu bo wydaje mi się, że w tym przepisie fajnie by zagrał

Jutro będę robił nowa porcje więc też spróbuję.

Ale pitolenie... Masakra.

że ty nie miałeś takiego pomysłu jak pisałeś kompedium

Za ten wpis kolega powinien wylecieć z tego forum za złamanie podstawowej zasady i idei działania forum- wymiany informacji i wiedzy.

Tak jak mówiłem, nastawiona nieco większa ilość dodałem do przepisu 3 łyżki syropu klonowego.

Panowie zastanawiam się dlaczego oryginalny Jager ma piękny bordowokrwisty kolor pod światło a mój nalew ma zawsze jakiś ciemno zielono glonowy kolor. Nawet gdy nie dodaję np bazylii lub rozmarynu, to też taki kolorek ni w pi.pę ni w oko.
Żaden z ogólnie dostępnych przepisów, który skrupulatnie przygotowywałem nie przypominał kolorem oryginału a o smaku to już w ogóle nie wspominam. Każdy nalew wychodzi super aromatyczny gdzie w głębi można doszukiwać się super smaczków ale to dalej nie jest to...
Koniec końców zastanawiam się czy próby odwzorowania oryginału nie porzucić i skupić się na swojej mieszance przypraw z nutą imbiru, kardamonu i anyżu, powiedzmy z płatkami opiekanej czereśni i mieć gdzieś czy wyjdzie podobny czy taki sam...
Ale ja głupi jestem. Nigdy nie wyjdzie taki sam...
Edit:
Uprzedzam pytanie o karmel, ten zawsze robię sam. Staram się unikać wszelkich zaprawek nawet Strands'a.