Menu główne

Drink Łapa Niedzwiedźia

Zaczęty przez Haczyk, Lip 05, 2024, 11:40 AM

Poprzedni wątek - Następny wątek

Haczyk

Kilka lat temu na sąsiednim osiedlu chłopaki popijali na podwórku drinki o wdzięcznej nazwie Łapa Niedźwiedzia.

Przepis :
- pół kubka spirytusu (najlepiej takiego kupionego pokątnie)
- pół kubka szampana (najlepiej ruski,cena nie może być wyższa niż 20zł!!)

Mieszamy to palcem,zamykamy oczy i siup :pije:
Po 10 minutach wali cię w łeb jak łapa niedźwiedzia (stąd nazwa)
Osobiście nie próbowałem

Xylax

Wlasciwie to nie drink tylko "zwalka" :D
Drink kojarzy mi sie z czyms ci sprawia przyjemnosc w piciu.
(choc moze byc niebezpieczne).
W tym przypadku raczej trudno mowic o przyjemnosci.
Bardziej przypomina mi to mieszanine z czasow studenckich,
gdy do wiadra wlewalismy flaszke wodki, cztery wina i dziesiec piw.
Nazywalo to sie Messerschmit a po szklaneczce powodowalo "zwalke".
Mialo jeszcze jeden skutek. Kolejke do wanny, bo kibel zajmowala
jedna osoba a przy wannie moglo "spawac" i z piec :D

Pozdrawiam :)

Yhwah

ten drink wyglada jak litr na 3 ale 2 nie przyszlo hehe. A tak przy okazji wspominajac czasy studenckie czy nawet technikum to pamietam jedna sprawe. Podczas pobytu na kopie biskupiej na granicy czeskiej z chlopakami kupowalismy czeski rum mial 55% i kosztowal wtedy jakies 50 koron. Do kufla wlewalo sie pol piwa (staropramen ale kazde inne tez sie nada) setke rumu i uzupelnialismy czeskim likierem wisniowym. Wszystko podgrzewalo sie do jakis 40 stopni i w miare jak ubywalo trunku w kuflu uzupelnialo sie to rumem lub likierem weglug upodoban. Skutki byly latwe do przewidzenia ale co najlepsze to nawet smakowalo niestety nie jestem w stanie powiedziec dlaczego smakowalo moze dlatego ze zapasy jedzenia juz dawno sie skonczyly a na czysta tez nikt juz nie mogl patrzec. Pozdrawiam

Peter

ten drink wyglada jak litr na 3 ale 2 nie przyszlo hehe. A tak przy okazji wspominajac czasy studenckie czy nawet technikum to pamietam jedna sprawe. Podczas pobytu na kopie biskupiej na granicy czeskiej z chlopakami kupowalismy czeski rum mial 55% i kosztowal wtedy jakies 50 koron. Do kufla wlewalo sie pol piwa (staropramen ale kazde inne tez sie nada) setke rumu i uzupelnialismy czeskim likierem wisniowym. Wszystko podgrzewalo sie do jakis 40 stopni i w miare jak ubywalo trunku w kuflu uzupelnialo sie to rumem lub likierem weglug upodoban. Skutki byly latwe do przewidzenia ale co najlepsze to nawet smakowalo niestety nie jestem w stanie powiedziec dlaczego smakowalo moze dlatego ze zapasy jedzenia juz dawno sie skonczyly a na czysta tez nikt juz nie mogl patrzec. Pozdrawiam

Xylax

To "...uzupelnialo sie to rumem lub likierem weglug upodoban..."
Przypomnialo mi goralska herbatke z czasow eskapad na narty :)
Gazdzina serwowala w szklance taka herbatke:
1/3 esencji z czajniczka, 1/3 wrzatku. 1/3 spirytusu.
(inna wersja to 1/2 szklanki herbaty i 1/2 spirytusu)
Wow... kopalo niezle, zwlaszcza, ze co sie upilo, to spirytu sie dolewalo :D
"Szanujmy wspomnienia..." (Kabaret Starszych Panow) heh :)

Pozdr.

PB95

Z tego typu drinków co piłem to Apocalipsa - w dużej butli mieszamy połówkę wódki, butelkę wina - najlepiej czerwonego, butelkę piwa i dopełniam sokiem pomarańczowym lub grejpfrutowym ...

Z siekaczy znanych z opowieści to:
"ognie Moskwy" - gruziński koniak wymieszany z igristoje w proporcji 1:1
"ognie Warszawy" - oczywiście zaserwowane w ramach rewizyty towarzyszy - wódka (ewentualnie spiryt) z jabolem - również 1:1

Ursus

Za czasów liceum też sie piło ciekawe wynalazki np.

Z kumplami zrzuta na taniego jabola + cocacola+ cytrynka

No wiec wlewa sie poł kubka (oczywiście plastikowego bo przeciez nikt ze sobą szlkanki nie nosił) wina i dolewało do tego coli a dla smoaku jeszcze cytrynke sie wciska. Bardzo nam smakowało i nawet po jakims czasie też fajnego kopa miało:)

MilecznyGolem

He, a ja coś takiego piłem:

Na początku 2001r. pojechałem do Gniezna po jakieś części do lokomotyw. W środowisku kolejarskim wiadomo, że się pije i to ostro. Postawiłem chłopakom na warsztacie kilka trzyczwartówek które momentalnie znikły w przepastnych gardłach i po chwilach kilku samochód był ładowany towarem. Akurat zbliżała się 14, a więc fajrant, i jeden z mechaników podszedł do mnie mówiąc:
- No, chłopie, jesteś w porządku, to ja cię teraz zapraszam na kielicha.
Poszliśmy do małego baru gdzie mechanik z dumą oświadczył:
- No, a teraz napijesz się naszego GROGU.
- O - pomyślałem widząc jak barmanka ustawia dwie szklanki od herbaty na ladzie - pewnie to jakiś taki smakowity poncz, albo rum z herbatą, na pewno aromatyczny i pyszny, albo... - i tu mnie zamurowało.

Ichniejszy grog to był "nektar" sporządzony wedle skomplikowanego przepisu:
do szklanki dajemy 100g wódy, łyżkę cukru i wrzątku do pełna. :o

Jakoś nie wypadało się krzywić - wszak byłem gościem...

PlotkującyPaweł

Niedawno zasłyszałem od kolegi przepis na Ruski drink.

Sposób przyrządzania:
Do szklanki 250ml wlać 100ml spirytusu rektyfikowanego. Uzupełnić wódką.

Technika spożycia:
Pić.

Może komuś się przyda :)

Archimedes

Parę lat temu pracowałem z gościem który kiedyś należał do Hiszpańskiej legii (Wojsko)
No i piliśmy lane litrowe piwo z kija, w którymś momencie on poprosił o pięćdziesiątkę Gin-u, którą razem z kieliszkiem wrzucił na stojąco do kufla tak aby powoli się rozpuszczało, ja nie myśląc wiele zrobiłem to samo, i na dodatek namówiliśmy innego kolegę z pracy aby zrobił to samo.( Męczył się bączkami 0,33ml :D biedak)
Fakt że zmieniło lekko smak ale było dobre...1kufel...2kufle...3kufle...4kufle...5kufeliii... .. .... .
Jak doszliśmy do hotelu? Nie wiem!... Przebłyski... Doszliśmy.
O kolo godziny 5-6 am. Wojskowy wstaje idzie w kąt pokoju i zaczyna lać , przebudziłem się i mowie mu:
- E stary pomyliłeś kibel i lejesz na twoja torbę z ciuchami ( moją zdążyłem odciągnąć)
Brzękną coś pod nosem i poszedł dalej spać. Minęło jakieś pół godziny a tu następny się tłucze po pokoju. Otworzyłem oczy, a koleś stal nad własnym łóżkiem i po chwili odkrył kołdrę i zaczął lać na swoje wyrko, kiedy skończył położył się z powrotem spać.

Wojskowy coś pamiętał, że lał w koncie, ale też pamiętał jak tamten lał na swoje wyrko, mieliśmy ubaw przez cały dzień, aż do momentu kiedy wracaliśmy do hotelu i już czuliśmy że będzie draka... Ja wchodziłem ostatni, a tu nagle właściciel:
- CO ZA ŚWINIA ZESIKAŁ SIĘ NA MATERAC! TERAZ MUSZE KUPIĆ NOWY!
Winny się przyznał... JESZCZE RAZ TAKI NUMER A KUPISZ NASTĘPNY MATERAC!

Myślałem że padnę ze śmiechu.

Ps. Mieszanka bardzo łagodna, ale efekty nie z tej ziemi ( w drodze powrotnej, wojskowy zaciągną mnie z płotu bo chciałem załatwić psa co szczeka kiedy przechodziliśmy)

Barabos

Ja również znam takiego "topielca". Swego czasu często w wiejskim barze razem z kumplem zamawialiśmy "U-boty" bardzo mi się podoba ta nazwa a dodatkowo - smak piwa z 50 czystej pukającą o dno kufla bezcenny

Quebec

A ja piłem takie zwalacza w Angli. Zwie się bejsbol lub baseball.


50ml piwa
50ml wódki
50ml cidra ( jabłecznika lub szampana)

Wlewa się to do długiego kieliszka lub cienkiej literatki. Zakrywasz ręką, mieszasz i takie buzujące pijesz duszkiem. Jeden potrafi w środku dnia zwalić, dwa raczej na pewno. Efekt dobry ale krótkotrwały.

Momo

Piłem kiedyś takiego "studenciaka"
1l Spirytusu
4 Amareny
0,7l Miodu Pitnego
Kilka Cytryn
BePower
Cola jakaś chyba.

Wchodzi świetnie, zwala w chwile.

Noname

TGV
Tequila, Gin, Vodka w równych proporcjach
Niezapomniane wrażenia zwłaszcza przy piciu "na raz", szybkość działania porównywalna z imiennikiem - superszybkim pociągiem. Serdecznie polecam

JackLantern

Ja pamiętam taki wynalazek to był koniec lat 80 tych może 88 może 89 nazywał się kruszon, studiowałem wtedy i pamiętam że kupowaliśmy tego skrzynki, w lecie jak było gorąco trzymaliśmy to w pracowni malarstwa i jak przyszedł jakiś delikwent zgrzany to podawaliśmy mu żeby pił duszkiem /piło się jak oranżadę/, po wypiciu jednej dwóch zamieniało się podejście do wszystkiego.
Nie wiem co to było, w każdym bądź razie dobrze zgryzione to było i dobrze wchodziło, na drugi dzień głowę szukałeś w innym akademiku i po czasie wycofali ten wynalazek.

Tags: